Skip to main content

Gdy życie smakuje serotoniną.

Kiedy czujemy się piękni, zdrowi, mądrzy i szczęśliwie zakochani, żyjemy w neuroprzekaźnikowej zupie pachnącej serotoniną, dopaminą i oksytocyną. Zupa ta jest nie tylko przyjemna, ale i zdrowa – gorąca, sycąca, niosąca dobrostan.

Z czasem jednak zaczynamy tracić te elementy – lub nabieramy przekonania, że w ogóle ich nie otrzymaliśmy. Niesprawiedliwie, a może nawet złośliwie. Wtedy do naszej życiowej mikstury wpadają inne składniki: rozczarowanie, frustracja, złość, poczucie krzywdy, lęk przed przyszłością (a czasem nawet jej brakiem – oops!).

W kociołku zaczynają mieszać się adrenalina, noradrenalina i kortyzol. Efekt? Smak życia psuje się. Zupa staje się letnia, ciężkostrawna, a nawet toksyczna – dla ciała i psychiki. Brzmi dramatycznie, ale niestety to codzienność wielu z nas. Towarzyszy jej przygnębienie, marazm i poczucie bezsilności.

Układ nerwowy w roli reżysera

Za nasze samopoczucie, nastrój i emocje odpowiada autonomiczny układ nerwowy (AUN), a konkretnie: nerw błędny – w dwóch częściach: grzbietowej i brzusznej – oraz układ współczulny.

Wzbudzenie którejś z tych części następuje na podstawie wrażeń z otoczenia lub z wnętrza ciała. W odpowiedzi wydzielają się neuroprzekaźniki – czyli substancje, które przygotowują ciało do działania. Proces ten dzieje się błyskawicznie, bez udziału naszej woli. Ma nam umożliwić przeżycie.

Możesz więcej, niż myślisz

Na szczęście – choć wiele z tych reakcji zachodzi automatycznie – nie jesteśmy całkowicie bezradni. Mamy wpływ na to, jak się czujemy.

Wystarczy chwila, by przy odpowiednich warunkach wprowadzić się w stan spokoju – jednej z najbardziej pożądanych emocji. Co więcej, jeśli zaczniemy świadomie wykorzystywać momenty, w których czujemy się bezpieczni, zadowoleni czy szczęśliwi, i regularnie aktywować brzuszną część nerwu błędnego, możemy całkowicie odmienić nasze wzorce reagowania.

To oznacza realną zmianę: wyjście z pętli chronicznego stresu (tryb walki/ucieczki) lub z depresyjnego zapadnięcia się (zamrożenia). A w efekcie – poprawę stałego, codziennego samopoczucia.

Dlaczego osoby duchowe często są pogodne?

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ludzie, którzy znaczną część życia poświęcają duchowości, często emanują spokojem, serdecznością, pogodą ducha, dystansem do siebie i radością?

Zadziwiające, że nie zawsze są to osoby młode, zdrowe, bogate czy zakochane. Czasem to osoby ubogie, samotne, zmagające się z chorobami. A jednak – szczęśliwe.

Medytacja, która zmienia biochemię

Jedną z praktyk, która skutecznie aktywuje brzuszny nerw błędny, jest Medytacja Miłującej Dobroci (Metta). To starożytna praktyka kontemplacyjna, w której uczymy się kierować miłość, współczucie i dobrą wolę – najpierw do siebie, potem do innych.

Regularna praktyka pomaga wydobyć z siebie te emocje, których poszukujemy na ścieżce duchowego rozwoju. A przede wszystkim: ucisza umysł, który wciąż generuje pełne lęku myśli. Te z kolei aktywują układ współczulny lub część grzbietową nerwu błędnego – prowadząc do wewnętrznego chaosu, stresu i poczucia braku bezpieczeństwa.

Wyjść z niewoli umysłu i ciała

Ludzie sięgają po duchowość, by znaleźć spokój, jedność, wyzwolenie z lęku. Tylko nielicznym udaje się osiągnąć ten stan w pełni. Ale nie to jest najważniejsze.

Ważne jest to, że możemy odzyskać wpływ. Zrozumienie mechanizmu naszych emocji to pierwszy krok. Do tej pory byliśmy jak nieświadomi zakładnicy umysłu i ciała. Ciało – reagujące fizjologią. Umysł – interpretujący te reakcje i przypisujący im etykiety, czyli emocje.

Albo odwrotnie: umysł tworzy przerażające scenariusze, a ciało reaguje – napięciem, wycofaniem, gotowością do ucieczki.

Spirala wzrostu

Dobra wiadomość? Można to odwrócić. Możemy nauczyć się zauważać, co dzieje się w naszej głowie, i świadomie kierować uwagę tam, gdzie mieszka spokój.

Pomyśl teraz o kimś, kogo kochasz. O dziecku. Przyjacielu. Zwierzaku. Z czułością.

Właśnie aktywowałaś/eś swój brzuszny nerw błędny. Pojawiła się oksytocyna. A jeśli poczujesz przy tym wdzięczność – dorzucisz do tej zupy serotoninę.

Im częściej pielęgnujesz w sobie miłość, wdzięczność, empatię – tym bardziej Twój układ nerwowy zaczyna działać inaczej. Pojawia się więcej spokoju, bezpieczeństwa, jasnych myśli. A to, oczywiście, wpływa na ciało – i z powrotem na myśli.

Z kolei świadome korzystanie z technik pracy z ciałem i oddechem również pomaga aktywować brzuszny nerw błędny. Za tym idą odczucia, a potem – spokojniejsze myśli. I znowu ciało na to odpowiada.

To spirala.

Ale tym razem – spirala wzrostu.

Nic prostszego.

Autor: Anna Szymczak
Psycholog